BUG
Może to wydawać się dziwne, że tak późno dotarłam nad Bug z aparatem. Owszem przejeżdżałam wielokrotnie, nawet dawno temu podziwiałam rozlewiska ze wzgórza w Drohiczynie, ale na prawdziwe przywitanie z krainą Bugu przyszedł czas właśnie teraz. Nie rozczarowałam się to oczywiste ale, że wrócę zachwycona i oczarowana to raczej nie spodziewałam się. Jasna sprawa, że jeśli ma się do dyspozycji zaledwie trzy dni to należy skorzystać z rad, a jeśli to możliwe z pomocy , kolegów którzy znają te okolice ,, jak własną kieszeń „ . Naszym przewodnikiem po nadbużańskich łąkach był Andrzej , gdyby nie On musielibyśmy większość czasu którym dysponowaliśmy stracić na rozpoznanie. Kilka bocznych dróg którymi nas poprowadził pierwszego dnia wykorzystaliśmy w kolejne, już samodzielnie przeczesując okolicę. Najbardziej spodobała mi się droga przez łąki , wzdłuż rzeki z widokiem na Górę Zamkową, Collegium Nobilitum i katedrę. W tym miejscu wystarczyło robić obrót wokół własnej osi a z każdej strony widok niemal zapierał dech w piersiach smiley O poranku ze wszystkich stron dobiegają odgłosy ptasiej krzątaniny , wiele z obłędem w ptasim oku szuka pożywienia dla swoich wiecznie głodnych maluchów, kolejne głośnym śpiewem zaznaczają swoje terytorium a jest też spore grono miłośników wygrzewania się w porannym słońcu Postanowiłam czas spędzony nad Bugiem wykorzystać do ostatniej minuty, dlatego nawet w południe błąkałam się wzdłuż rzeki szukając przyrodniczych atrakcji. Rzeka przyciąga wiele zwierząt , nadrzeczne drzewa i krzaki dają schronienie wielu ptakom, chyba najwięcej jest gąsiorków, miałam wrażenie, że niemal na każdym krzaku siedzi gąsiorek! Stada filuternie wywijających ogonkami pliszek, makolągwy , dudki, dzięcioły, czaple, bociany jednym słowem bogactwo! Niestety załamanie pogody przedwcześnie zakończyło nasz i tak krótki pobyt w Serpelicach. Zanim jednak wyjechaliśmy udało mi się sfotografować derkacza. Dotychczas znany ze słyszenia tym razem ukazał się w całej swej pięknej postaci na środku polnej drogi, którą jechaliśmy aby obserwować tęczę. Było już dosyć późno i robiło się ciemno ale na szczęście udało się! Co prawda pierwsza seria zdjęć była do wyrzucenia ponieważ nie zmieniłam ustawień ale udało się poprawić. Planowałam o świcie ruszyć na kolejne spotkanie z derkaczem ale niestety ulewa pokrzyżowała mi plany. Prawie zapomniałam o jeszcze jednym spotkaniu , które też wspominam z radością czyli moja pierwsza fotografia jeża. Szybko umykał na swych krótkich nóżkach ale ja zdążyłam zrobić zdjęcie, aż się zdziwiłam J Gdy teraz wspominam ten wyjazd to sama jestem zaskoczona , że tak wiele udało się zobaczyć. Do kolekcji ulubionych miejsc dołączyła Kraina Bugu, będę tam wracała.