SPEŁNIONE MARZENIA

 

 

  Oczywiście fotograficzne. Gdy zapadła decyzja o zimowym wyjeździe do Puszczy Białowieskiej w najgłębszych zakamarkach pamięci wyszukałam obrazy mistrzów fotografii przyrodniczej , zwłaszcza te w zimowej scenerii. Pojawiły się także pierwsze marzenia fotograficzne, oczywiście w realnych granicach, ale zdjęcia żubra w padającym śniegu w tych granicach jak najbardziej mieściło się! Po przyjeździe na miejsce okazało się, że owszem śniegu trochę jest lecz dodatnie temperatury nie wróżyły niczego dobrego. W trzecim dniu pobytu, wieczorem, zaczęła się ulewa, resztki śniegu zamieniały się w szarą breję, usypiał mnie szum deszczu i myśl, że dalszy pobyt chyba nie ma sensu…Gdy jednak obudziłam się przed świtem i dotarło do mnie, że nie słyszę szumu deszczu, z ciekawością wyjrzałam przez okno i ujrzałam widok, który przyprawił mnie o szybsze bicie serca! Gdyby radość mogła unosić, fruwałabym nad Siołem Budy niczym puchacz.  Z nieba bowiem sypał się najprawdziwszy, gęsty śnieg , który zdążył już przykryć całą okolicę białą, puszystą pierzyną! Z niecierpliwością przebierałam nogami w oczekiwaniu na wyjazd w teren, oczywiście z tyłu głowy cały czas miałam niepokój czy aby na pewno żubry będą na swoim stałym miejscu. Każdy, kto znalazł się w takiej sytuacji , rozumie uczucia które mi w tej chwili towarzyszyły i niepokój , który mną targał. Gdy dotarliśmy na żubrową polanę , w gęstym padającym śniegu, udało się wypatrzyć trzy żubrze sylwetki. Są !!!. Tak więc aparat na szyję , plecak na plecy, statyw w dłoń i do roboty….i wtedy okazało się, że w takim padającym śniegu wcale nie jest tak łatwo fotografować. Większość zdjęć wyostrzona na śniegu…a poza tym zaparowane okulary na nosie albo zaparowane albo zasypane śniegiem, śnieg w oczach, w nosie, w aparacie, wszędzie śnieg ! Łatwo nie było ale w końcu udało się zrobić pierwsze ostre zdjęcia

Nie byłabym sobą, gdybym nie fotografowała w tym padającym śniegu innych białowieskich smaczków  Ot chociażby kota, strachy, i oczywiście ptaki.

Wydaje mi się, że w miarę dobrze wykorzystałam ten bardzo krótki czas, chociaż z upływem czasu, gdy emocje już opadły i dokładniej przeanalizowałam swoje ,, dokonania „ doszłam do wniosku, że tytuł rozdziału powinien brzmieć ,,Pierwsze kroki w spełnianiu marzeń „.

 

 

 

 

f  i    

 

Funkcja dostępna tylko dla zalogowanych.